Na tej ziemi każdy ma swój krzyż; powinniśmy jednak tak postępować, by nie być złym łotrem, ale dobrym. Ojciec Pio (CE, s. 23).
Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.
Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...
Kiedy chcemy usprawiedliwić własną niemoc i brak chęci do walki z przeciwnościami wtedy podpieramy się przykładami odbiegającymi od ogólnie przyjętych zasad. "...Bo inni żyją w taki sposób i jest dobrze..." - wcale nie jest, choć pozornie może to tak wyglądać. Ty jednak nie musisz żyć pozorami i staraj się żyć właściwie, mimo wszystko!
Mimo wszystko...
Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów;
Odnoś sukcesy, mimo wszystko.
To, co budujesz latami, może runąć w ciągu jednej nocy;
Buduj, mimo wszystko!
Jeśli odnajdziesz pokój i szczęście, wielu będzie ci zazdrościć;
Bądź szczęśliwy, mimo wszystko!
Dawaj z siebie ile możesz, a często powiedzą ci, że to za mało;
Dawaj, mimo wszystko!
Widzisz, w ostatecznym rachunku,
liczy się tylko to, co działo się między tobą a Bogiem
Matka Teresa z Kalkuty
W dobie cyfrowego przekazu coraz trudniej jest o spotkanie z człowiekiem. Łatwiej jest wyrazić swoją opinię w formie anonimowości i statystyk niż przysłowiowego spotkania w cztery oczy. Łatwiej jest wtedy ocenić, choć podczas spotkania twierdzimy, iż oceniać nie należy, bo prawda zazwyczaj mieści się pośrodku. Pytanie zabrzmi, która ze stron jest bliżej "środka?" Wbrew pozorom odpowiedź jest prosta.: Pycha, Chciwość, Nieczystość, Nieuczciwość itd. Tak. tak. Bo środek to: pokora, cichość, skromność, uczciwość, wiara, nadzieja i miłość. Prawda nie ocenia tylko wysłuchuje. Nie oskarża ale upomina. Nie niszczy lecz buduje. Ale do spotkań już dziś rzadko dochodzi. Dochodzi natomiast do skrajności.
W pewnej bajce było tak "Owieczka od dawna ostrzegała przed drapieżnym wilkiem opowiadając wszystkim dookoła o jego złowieszczych zamiarach i straszliwym w skutkach spotkaniu. Pewnego dnia wszystkie pozostałe owce stały się tak nie ufne, że zaprzestały wychodzenia na trawiaste łąki, a po jakimś czasie zaczęły same siebie podejrzewać o wilcze zamiary.
Nastąpił chłód w stosunkach między nimi. Przyszła zima, po niej wiosna i lato, a owieczki nadal podsycane nieufnością i ciągłym stanem zagrożenia zaprzestały wychodzenia na zielone pastwiska przez co mizerniały, chudły i chorowały. Któregoś dnia przyszła owa owieczka na polanę i spostrzegła, że od dłuższego już czasu nikogo prócz niej samej tu nie ma. Do tej pory tak była zajęta sobą, iż wcale nie dostrzegła pustki, która ją otacza.
Zaszła więc do rodzimej owczarni by dowiedzieć się co takiego mogło się wydarzyć. Kiedy doszła do drzwi zauważyła, że są zaryglowane od wewnątrz.
Czy jest tam kto? - zapytała. Ale owce wewnątrz bały się tak bardzo wilka w owczej skórze, że wolały nie odpowiadać na wołania.
Czy jest tam kto?- powtórzyła owieczka, po czym odeszła z oburzeniem, czując się odrzucona.
Kiedy tak wędrowała i wędrowała doszła do jakiegoś ogrodzenia. Co to takiego jest? Podeszła bliżej. Nagle ujrzała na trawie jakiś mrok, który w szybkim tempie zmierzał w jej kierunku. Towarzyszyło temu głośne ujadanie. Już po mnie! - pomyślała i zamknęła oczy.
Po chwili poczuła delikatne ciepło przy swoim wełnistym grzbiecie i delikatną dłoń unoszącą jej głowę. Co ty tutaj robisz, biedactwo? Pewnie za daleko odeszłaś od stada i nie wiesz jak wrócić-powiedział głos brzmiący jak delikatne muśnięcie promieni słonecznych o poranku..Ale nie martw się-kontynuował głos. Razem z Burkiem zaprowadzimy cię do domu. Dobrze, że cię zauważył.
Gdyby nie on, weszła byś w las i ciężko mielibyśmy cię odnaleźć - dodał. Z Burkiem? - pomyślała owieczka. To szczekające coś, to Burek? A nie wilk? Co ja teraz powiem w owczarni! Po czym wymknęła się z rąk pasterza i pobiegła przed nimi do zagrody, krzycząc z daleka jak to łatwo jest wpaść w szpony bestii."
Ludzie często mimo pozytywnych doświadczeń obracają rzeczywistość w sensację, żyjąc cudzym życiem. Nakładają na siebie "maskę". Grają sobie tylko znane role w teatrze cieni. Tylko po co? A może po to, by przy okazji przeglądania się w lustrze nie zobaczyć własnej "bestii"?
Ziołolecznictwo w Polsce od wieków stosowane było jako forma naturalnego wspomagania organizmu w drodze do zdrowia. Ludzie chcący wyleczyć się z jakiegoś schorzenia musieli uczyć się przygotowania wywaru ziołowego, uczyć się cierpliwości i odpoczynku. Tak, tak, uczyli się wypoczywać. Kiedy przychodziła gorączka należało położyć się do łóżka i ?wypocić chorobę? stosując jednocześnie specjalną dietę.
A dzisiaj? Dziś nasz powrót do zdrowia wygląda mniej więcej tak: Zaczynamy kichać-bierzemy jakieś krople do nosa albo środek antyalergiczny bo być może to alergia. Nie zwracamy uwagi na to, że nasz organizm chce się czegoś pozbyć,coś ?wyrzucić? na zewnątrz,trzeba to szybko ?schować?, ukryć, ?zatrzymać dla siebie?. Potem może wystąpić ból gardła i znowu szybko jakiś środek do ssania likwidujący jednocześnie dokuczliwą dolegliwość. A ciało sygnalizuje: ?Daj mi odpocząć. Znajdź czas by się mną zaopiekować...?. Ale my mamy inne plany. Praca,obowiązki,praca. Na to nasze ciało mówi dalej: ?nie okazujesz mi wcale ciepła, jest mi bardzo źle...? No ale PRACA, OBOWIĄZKI, PRACA... ?Choroba źle leczona staje się brzemieniem. Jej ciężar przerasta człowieka. To pewnie grypa-myślimy. Gorączka powoduje ?spowolnienie? w dotychczasowych działaniach ale tu przychodzą z pomocą ?znajomi? i reklamy telewizyjne. ?To ci pomoże...?- przecież ten ?lek? likwiduje objawy grypy i przeziębienia! Zażyłeś...Po chwili trochę lepiej i ...Praca, obowiązki, praca. Wieczorem jeszcze jedna tabletka ...tak profilaktycznie ,żeby nic nie wróciło... Następny dzień. Temperatury nie ma, ale kaszel... skąd ten kaszel? Jedna tabletka już nie pomaga, syropy również. Przetrwam-myślimy. Kaszel się jednak wzmaga, staje się bardziej uciążliwy i znów gorączka. Tym razem nie dajemy już sobie rady. Porady pani Goździkowej nie przynoszą już efektu.
Nagle przypomniałeś sobie że w domowej apteczce masz jeszcze jakiś stary antybiotyk. Zażyłeś raz, drugi... przyszła ulga. Kaszel trwa nadal ale nie jest tak uciążliwy. Stan podgorączkowy znowu występuje ale nie codziennie i nie jest to już przecież wysoka gorączka. Tak więc do pracy! Ale zapał już nie ten sam i sił brakuje,szef zaczyna się denerwować, koledzy mówią, że coś z nami nie tak. Staliśmy się jak by bardziej nerwowi, rozdrażnieni... pocieszamy jeszcze samych siebie - ?to minie?. Ale człowiek staje się coraz bardziej wyczerpany. Twarz wyblakła, gorączki nie ma i pojawiły się bóle. Na tyle mocne, że przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu. Lekarz! Tak, lekarz to najlepsze wyjście w tej sytuacji! Wizyta minęła, leki zjedzone, a samopoczucie bez zmian. Co się dzieje?! Pojawiły się trudności w oddychaniu, bóle się nasilają, nie ma apetytu. Myślisz sobie - ?dobre w tym wszystkim jest chyba tylko to że chudnę?.
I tu zaczyna się pułapka. Nie zawsze spadek wagi musi być oznaką zdrowia, wręcz przeciwnie. W stanach skrajnego wyczerpania może to oznaczać bardzo poważne komplikacje. W dzisiejszych czasach nie chcemy już słuchać siebie natomiast pragniemy by nas słuchano. Natury jednak nie da się ?przekrzyczeć?. By dbać o zdrowie należy przede wszystkim zadbać o środowisko, w którym żyjemy: rodzinę dzieci, dom... To trudne, ale czy w życiu spotykają nas tylko łatwe sprawy? Natury nie można oszukać. Życiem rządzą pewne prawa, jak w kodeksie drogowym. Jeżeli zaczniemy jeździć ?pod prąd? wtedy to tylko kwestia czasu by doszło do kolizji.