Są osoby, które zniechęcają się do terapii ziołowej w momencie, kiedy jakaś dolegliwość długo nie ustępuje, będąc dość uciążliwą. Otóż często objaw choroby jest bardzo odległy od jej przyczyny i dlatego tak się dzieje. Chorobę należy wyprowadzać zgodnie z procesem, regułą terapeutyczną. Jeżeli w przeszłości było dużo tzw „przechodzonych” przeziębień, należy najpierw je doleczyć, wtedy dopiero możemy mówić o ustąpieniu bólu kolan, ramion czy innej dolegliwości. W gabinecie są również takie sytuacje, gdzie jakaś osoba słyszy ode mnie, aby zmienić pewne dotychczasowe nawyki, sposób bycia lub życia. Wtedy zazwyczaj odchodzą mówiąc: „zioła mi nie pomagają”,że „to nic nie daje”, a czasami nawet że gorzej się czują. Zioła nie zmienią ludzkich zachowań ale owe zachowania mają duży wpływ na ludzkie życie i mogą je zamienić w niekończące się dolegliwości. Pewnego razu przyszedł do mnie człowiek, który cierpiał na notoryczne zaparcia. Nic mu,jak mówił, nie pomaga. Kiedy zapytałem czy lubi w domu gromadzić stare rzeczy w myśl „a może się kiedyś przyda”, odpowiedział, że lubi mieć wszystko „pod ręką” i od nikogo nie być zależnym. Zapytałem więc, jak radzi sobie z wybaczaniem? Odpowiedział, że nie gniewa się na nikogo, ale ma żal do syna, który go denerwuje od 20 lat, nie rozmawia z synową ale to ich wina. Powtarzał jeszcze kilka razy, że się na nich nie gniewa. Spójrzcie jakie sprzeczności, ile „nagromadzeń”. Są też osoby, które noszą niewypowiedziany żal np. do rodziców, ale to jeszcze inna historia i dodatkowa dolegliwość...Może jeszcze jeden przykład: Pewna mama mówi, że jej siedmioletnie dziecko cały czas kaszle, a lekarz podejrzewa astmę mimo, iż wyniki medyczne tego nie potwierdzają. Kiedy zapytałem ją o relację pomiędzy nią, a swoim mężem, powiedziała, że są normalne, jak w każdym małżeństwie. Ale w trakcie rozmowy okazało się,że relacje między nimi są-delikatnie mówiąc-”nie najlepsze”. Wieczna pretensja, wspólne obarczanie się winą... Brak miłości między rodzicami na pewno nie zapewni poczucia bezpieczeństwa swoim dzieciom, a co za tym idzie-zdrowia. Można się czasami „dusić” taką atmosferą. I kiedy mówimy w gabinecie by przyjechał mąż, że należałoby porozmawiać z obojgiem rodziców, wtedy okazuje się, że lepiej i łatwiej jest podać dziecku leki wziewne niż naprawić stosunki między sobą... Są przypadki, że przyjeżdżają oboje, ale kiedy w skrajnych przypadkach proponowana im jest najpierw psychoterapia, ich wspólna wizyta w gabinecie jest pierwszą i ostatnią - „w XXI wieku wierzysz zielarzowi?!”, „ I co, pije i pije te zioła, i nic nie pomaga!”. Ale czy naprawdę nie pomaga? Dziecku minęły stany podgorączkowe, w nocy przestało mieć duszności, minął ból brzucha ale kaszel nie ustąpił. Rodzice dostrzegali tylko to ostatnie. Kaszel nie ustąpił, więc nie ma sensu dalej pić ziół. O jaka szkoda... Nie tego, że dziecko nie będzie piło mieszanek ziołowych ale tego, że rodzice nie chcieli zrozumieć...-Bo przecież inni też się kłócą... tylko, że wasze dziecko jest bardziej wrażliwe od innych. Ale tego już nie słyszeli...A może nie chcieli słyszeć? Ile razy w życiu spotykamy się z takimi lub podobnymi historiami? Ile razy łatwiej nam wymagać od kogoś zamiast zacząć od siebie? Dawno temu ks. Twardowski w swoim wierszu napisał:
„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą” - ale kto dziś jeszcze słucha...dziś wszyscy mówią, tak dużo mówią, że już nie mają czasu posłuchać.
Pewne stare przysłowie mówi: ?Staraj się żyć tak, abyś to co robisz w tej chwili, było naprawdę tym, co robisz w tej chwili?. Zagmatwane, a jednak proste i mądre.
- Nie jesteś sam/a ? poproś o pomoc (jeżeli jej nie uzyskujesz oznacza to, że w przyszłości też będzie jej mało-zmień to)
Terapia ziołami nie trwa dłużej tylko dlatego, że jest to terapia naturalna, wolniejsza. Trwa, ponieważ wymaga systematyczności ze strony osoby chorej, a nie zawsze tą systematyczność można uzyskać. Wiele osób, które przychodzą do gabinetu uskarżają się na długotrwałe dolegliwości, często już z powikłaniami i oczekują poprawy w ciągu jednego miesiąca. A są i tacy, którzy uważają iż zioła powinny usunąć ich dolegliwości w ciągu kilku dni od momentu ich przepisania i jeżeli nie spełnią się ich oczekiwania, wtedy są bardzo tym rozczarowani, rozpowiadając dookoła, jak to zioła wcale nie pomagają.
W procesie terapeutycznym kładziemy nacisk na przyczynę, a nie objaw choroby i dlatego podczas stosowania mieszanek ziołowych czasami musimy cofnąć się kilka, nawet kilkanaście lat wstecz. Porównując okres wylęgowy danego schorzenia do czasu, w którym zostanie ono usunięte okazuje się, że to wcale nie tak długo (chyba, że ktoś nie stosuje się do zaleceń i pije zioła tylko wtedy kiedy mu "pasuje"). Ważnym jest, by zająć się przyczyną, a nie objawem choroby. To, że boli kogoś kolano nie znaczy jeszcze, że tam jest źródło dolegliwości lub w stanie anemii - winna jest krew. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego do tego doszło. Przyczyn może być tyle, ilu ludzi. Dlatego w przypadku nawet drobnych zaleceń terapeuty, powinniśmy dostosować się do nich w stu procentach.
Zioła zazwyczaj idą w parze z dietą, która jest dobierana specjalnie pod określoną dolegliwość lub porę roku, w której się znajdujemy. Przykład: W okresie wiosennym organizm ludzki rozpoczyna intensywniejszą pracę, dlatego wątroba może wydzielać więcej żółci. Powinniśmy w tym czasie unikać produktów kwaśnych, gdyż mogą one niepotrzebnie obciążać funkcję nie tylko wątroby ale i pęcherzyka żółciowego. Jak to się ma do niektórych diet oczyszczających organizm? A no właśnie. Dietę należy dobierać indywidualnie z uwzględnieniem stanu zdrowia człowieka, tym bardziej przy oczyszczaniu organizmu z toksyn.
"Grzechy główne są to wady, zachowania, postawy i skłonności zniewalające niezwykle trudne do wytrzebienia. Nazywa się je "głównymi" ponieważ z nich wynikają inne grzechy i inne wady. Są nimi: PYCHA, CHCIWOŚĆ, ZAZDROŚĆ, GNIEW, NIECZYSTOŚĆ, ŁAKOMSTWO, LENISTWO. W języku angielskim nazywa się je grzechami śmiercionośnymi(deadly)"/Roman Zając-biblista z KUL /.
Człowiek, który grzeszy, wyrządza krzywdę przede wszystkim sobie. Grzech przypomina samookaleczenie. Śmierć duchowa następuje wtedy, gdy człowiek pozwala by jego wnętrze było wyniszczane przez grzech. Jeśli wydaję siebie samego moim namiętnościom np.: chorobliwej ambicji, wściekłości, nienawiści, złośliwości, pożądliwości, upartości, kłamstwu itd., wtedy mój duch zostaje jakby rozerwany na dziesiątki części. W takiej sytuacji życie ucieka z człowieka. Przychodzi smutek, przygnębienie, rozdrażnienie, a w konsekwencji choroba. Ale głównie chodzi tu o prawdziwe życie, które polega na zdolności do odpowiedzi na miłość Boga. Mamy jednak szansę aby się uleczyć. Pytanie brzmi czy chcemy leczyć tylko objaw czy przyczynę choroby.
Bóg zawsze czeka na grzesznika, ale najpierw musimy uznać przed samym sobą, że jesteśmy grzeszni. On chce przyjąć tego grzesznego człowieka jak miłosierny ojciec przyjął marnotrawnego syna. Nie postrzegajmy Boga jako tego, który przede wszystkim karze nas za grzechy. Patrzmy na Niego jak kogoś kto nas kocha i pragnie nas uleczyć. Przypowieść (ewageliczna) o zagubionej owcy mówi coś więcej. Bóg nie tylko jest gotów przygarnąć grzesznika, ale sam go szuka. On wychodzi, aby odnaleźć pogubionego i zranionego człowieka i czeka w sakramencie pojednania-spowiedzi.
"Jezus w czasie spowiedzi jest piękniejszy, niż wtedy, kiedy pisał palcem po ziemi, podczas gdy inni chcieli ukamieniować cudzołożnicę. Jezus podczas spowiedzi nie pisze - lecz WYMAZUJE!"/ks.Tomasz Seweryn/ Ludzie, którzy uważają, że mają sczczególne prawo być "karzącą ręką Boga", ulegają właśnie iluzji bycia ponad grzechem, a więc grzeszą Pychą. Biblia nie daje nikomu prawa do takiej postawy, a nawet radykalnie ją odrzuca.