Pojęcie naturoterapii pochodzi z połączenia dwóch wyrazów „Natura” i „Terapia”, czyli naturalny, zgodny z procesem biologicznym człowieka, proces terapeutyczny. Chciałbym tu zaznaczyć, że w tym przypadku proces ten oparty jest na logice z wiedzy o człowieku wg zasad medycyny chińskiej. Tradycyjna Medycyna Chińska ma już ponad 5000 lat! i uwierzcie, że jest z czego czerpać, oczywiście z rozsądkiem. Jak wcześniej napisałem jest ona oparta na logice - co wbrew pozorom - nie zawsze wszystkim odpowiada. W dzisiejszym świecie zbyt łatwo uciekamy w ezoterykę,”cudowne”energie,nieznane światy czy wróżki. Mamy nadzieję że to co wydaje się „nadprzyrodzone”musi być dobre i skuteczne. Czy tak jest zawsze? W swoim życiu zawodowym miałem okazję spotykać się z różnymi ludźmi, z większymi lub mniejszymi zdolnościami „leczniczymi”.
Po kilku latach analizy pewnych działań bioenergoterapeutycznych mogę zgodzić się z ludowym przysłowiem „nie samym chlebem człowiek żyje”. Każdej materii powinna towarzyszyć energia jak i każda energia powinna wynikać z materii. Ale czy materia musi otrzymywać energię? Nie, materia (właściwe pożywienie,zioła) dostarcza przecież energii. Przykład: Jeżeli jesteśmy wyczerpani całodniowym dniem pracy bądź niedoborem krwi, wystarczy wtedy skonsumować porcję w tym przypadku np mięsa wołowego lub wypić zioła wzmacniające narząd, odpowiedzialny za produkcję i przetwarzanie krwi, by ten stan się poprawiał. W ten sposób odpowiednia dieta czy zioła wytworzą naturalną energię potrzebną do egzystencji. A dlaczego nie lek? Przecież on też wzmocni organizm. To prawda, ale nam zależy na tym, by pobudzić organizm do działania, zamiast działać za niego. Nie chcę przez to powiedzieć, że bioenergoterapia czy leki są niepotrzebne. W świecie nie ma nic niepotrzebnego. Należy tylko z rozwagą z tego korzystać i nie zawsze ze wszystkiego...
Pamiętam jak pewien bioenergoterapeuta chwalił się swoją aurą, „mocą” i uzdrowieniami. Ale czy drzewo które choruje, może wydać dobry owoc? Ludzie, a przynajmniej niektórzy z nich, wychodząc z jego gabinetu opowiadali o cudownym uzdrowieniu np. z kamicy pęcherzyka żółciowego, ale w późniejszym czasie okazało się, że zaczęła chorować wątroba. W innym przypadku ktoś został uleczony z raka, o którym to dowiedział się w gabinecie. Jakiś czas później o mało nie zmarł na serce i zapewniam, że nie z wrażenia. Rodzi się pytanie, czy chorobę można „zepchnąć” w inne miejsce? Jeżeli już spotkamy człowieka, który ma takie zdolności i jak sama nazwa wskazuje-leczy bioenergią, czyli biologicznym oddziaływaniem wynikającym z wnętrza jego organizmu, to organizm ten powinien być przede wszystkim w 100% zdrowy.
Ciekawsza część bioenergoterapeutów to ci, którzy twierdzą, że ich energia pochodzi z kosmosu albo od Boga! A przecież twierdzi się, że kosmos zaczyna być większym śmietniskiem od Ziemi...Czyżby to była ta inteligentna energia? Sama z siebie? A jeżeli nie sama z siebie tylko od „kogoś tam...” to jakie ten ktoś z kosmosu ma intencje wobec ludzi? No chyba, że jednak pochodzi ona od Boga. Wtedy lepiej sprawdzić „paszport” tego „anioła” czy nie ma czasem „podwójnego obywatelstwa”.
Jeżeli nawet uda ci się zerwać owoc z chorego drzewa to pamiętaj, że robaczywe w środku na zdrowie ci nie wyjdzie.
Po wieczerzy wyszedł na spacer z przyjaciółmi do ogrodu...
„Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią”. Przecież znał Jezusa. Po co te latarnie i broń? Wiedział, że On nie będzie się bił ani awanturował. Kogo się obawiał? Swoich przyjaciół? Mateusza, Piotra, Jana i innych... No tak, ich mógł się obawiać. Ale przecież Iskariota nie zrobił nic złego... Powiedział tylko, gdzie można spotkać Jezusa. W końcu to władze żydowskie odpowiadają za wszystko...
Jak w życiu. Ja tylko „nagadałem na swojego sąsiada, przyjaciela, męża, żonę”.To oni „rozdmuchali” tą historię!
Judasz był mistrzem fałszu: w słowach, znakach, w życiu. Fałszywe były słowa Judasza:”Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ubogim?”(J 12,5) Fałszywa była jego troska o biednych. Fałszywy był jego pocałunek...
Narzeczeni ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a… Ludzie śpiewają w kościele „Liczę na Ciebie Ojcze”, a i tak liczą na siebie... Powtarzamy słowa psalmu: „Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego”, a wciąż narzekamy na braki... Wyciągamy rękę lub pochylamy głowę na znak pokoju, a po wyjściu z Kościoła obgadujemy lub donosimy...
Judaszem jest każdy, który wypowiada słowa bez pokrycia, kto wykonuje gesty bez pokrycia. Każdy, kto nie żyje tak, jak mówi.
Nie śpiewaj Judaszu „wszystko Tobie oddać pragnę”, skoro nie pragniesz...
Jezus, skłoniwszy głowę, oddał ducha.
Było to przed Świętem Paschy... Tyle razy słyszeliśmy w ostatnich dniach, że godzina Jezusa jeszcze nie nadeszła. Do tej pory musiał ukrywać się, odchodzić, uciekać, czekać... Teraz jednak już wie w sercu: godzina już nadeszła, już czas...
Dzisiejszy wieczór jednoczy nas przy Stole. Stajemy się uczestnikami Jego Ostatniej Wieczerzy. Jezus z niezwykłą czułością pochyla się dziś nad każdym z nas, aby dotykać tego, co w nas jest słabością. Pragnie umacniać nas tym gestem i wyryć go w naszych sercach, byśmy napełnieni doświadczeniem Jego miłości, umywali nogi naszym braciom, pochylając się nad ich słabościami.
…Wstał od wieczerzy i założył szaty... Przebiera się: do pracy, do służby. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. Robi coś zwyczajnego, prawie codziennego. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.